Ten weekend (choć dopiero w połowie) do wyjątkowych nie należał;) I tak:
Nadrobiłam niedofotografowanie Zdrowe Love:
Zdrowe Love - różowa kanapa |
ZL: siedziska-krzynki |
Zdrowe Lowe Kolorowe |
Kanapka z hummusem, jajkiem i kiełkami |
Ale sok świeżo wyciskany - tym razem z selerem - przepyszny. Tarta z marchewką - dla mnie za słona, ale nie znaczy, że nie dobra - ja nie solę w ogóle, więc jakikolwiek dodatek soli przechyla smak czegokolwiek w kierunku "zbyt" - za to ciasta....poezja:)
Nap Nap Cafe, Zwierzyniecka 4, Kraków
Pierwszy raz od naprawdę dawna trafiłam na barkę na Wiśle - Aquarius - nie powaliła mnie ta wizyta na kolana, choć odkryłam że Okocim Porter nie jest mi wstrętnym;)
Aqiarius Restauracja, Bulwary Wiślane, Kraków
I odrobinę już zmęczeni poszliśmy z Potomkiem na wystawę kotów, by padnięci spożyć wiktuały zakupione o poranku. A Potomek poszedł oglądać Monster X Tour.
Jutro kolejny aktywny dzień - Czarownica w kinie i witaminkowe warsztaty w Bonie (relacja zapewne zaraz potem)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz