Po tygodniu z kuchnią francuską postanowiliśmy z T. zmienić
kulinarne rejony i wybrać się do restauracji włoskiej. Kiedy mamy ochotę na
kuchnię włoską naszym pierwszym wyborem jest zazwyczaj Del Papa. Bardzo
przyjemna restauracja, z miłą, uprzejma i w lot reagującą obsługą i odpowiednio
chłodną latem i ciepłą zimą drugą salą (nie potrafię wytłumaczyć dlaczego
zupełnie nie odpowiada mi sala frontowa - niby niczego jej nie brakuje i ma okno z
całkiem ładnym widokiem na ulicę, jednak…..po prostu druga sala odpowiada mi
bardziej – jest też zadaszony ogródek, jednak – może już o tym pisałam – nie lubię
jeść na zewnątrz, więc zalet ogródków opisywać i wychwalać raczej nie będę).
Tym, co miłością wierną i niezmienną kocham w Del
Papa jest Veneziano SPRITZ (Aperol, wino musujące, woda gazowana) – mogłabym go pić zasadniczo do
całego posiłku, jednak staram się sobie nie folgować zanadto i służy on
zazwyczaj jako aperitif jedynie.
Przystawka –
również ostatnio niezmienna: Carpaccio z łososia i tuńczyka, z marynowanymi
borowikami (tutaj na zdjęciu nieco już napoczęta porcja – nie umiałam się
powstrzymać i zabrałam się za jedzenie przed sfotografowaniem;) – przeeeepyszne
danie – porcja na tyle duża, że spokojnie można poprosić o rozłożenie na
talerzyki dla dwóch osób. Smak delikatny, świeże ryby, oliwa, grzybki i pyszne
pieczywo w komplecie.
Danie główne:
jako, że śmieję się już z T. kiedy wybiera danie w restauracji włoskiej
(zawsze, ale to zawsze do tej pory wybierał spaghetti aglio olio) postanowił
zostać buntownikiem i wybrał…..pizzę;) (tutaj także nie szaleje chłopak – wybiera
margheritę albo capricciosę – tym razem tę drugą). Zapytany o opinię na temat
dania i o wyrażenie jej więcej niż jednym słowem, powiedział, że wszystko było
jak należy, ciasto odpowiednio wypieczone i nie za grube a dodatków w sam raz –
ani ich nie brakowało ani nic w serze nie tonęło. Spróbowałam – jak dla mnie
szynka była zbyt słona – ale może taka być
powinna – nie wiem, z rzadka szynkę jadam.
Mój wybór:
tagliatelle verdi i sos również verdi (brokuły, groszek, cukinia, chilli,
czerwony pieprz, grana padano) -
pyszności: kremowy sos, makaron doskonale ugotowany całość o odpowiednim dla mnie
poziomie słoności.
T. jest
entuzjastą deserów – wybrał Panna Cottę z sosem malinowym (nieeeeee, wcale nie
jak zwykle – zdarza mu się przecież zamawiać również Creme Brulee;).
Mnie wystarczyła
tym razem kawa – średnio ortodoksyjnie – mocne maleńkie espresso ale z czapą spienionego
mleka. Doceniam dobrą kawę po dobrym posiłku – ta kawa (i posiłek) zasługują na „5”.
Reasumując –
wszystko bardzo dobre i bez niespodzianek. Polecam Del Papa wszystkim lubiącym
dobrą włoską kuchnię – miejsce odpowiednie na randkę, spotkanie rodzinne, w
większej grupie znajomych, ale także biznesową kolację.
Restauracja Del
Papa, ul. Św. Tomasza 6, Kraków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz