Choć do Zakładki (z mojego punktu widzenia/mieszkania) nie
najbliżej, to jednak jestem skłonna nawet w deszczu, śniegu, wbrew wiatrowi
wiejącemu w twarz, udać się tam zjeść posiłek. Na szczęście jest to ulubione w
Krakowie miejsce posiłków H. więc okazję zjeść tam mam dosyć często. Nie da się
znudzić.
Menu zmieniane jest sezonowo, oferowane są dania specjalne w
Menu dnia, a ludzki żołądek nie jest w stanie pomieścić w żołądku wszelkich
tamtejszych dobroci na raz – można więc sobie chodzić z dowolną częstotliwością
i nie zjeść nigdy tego samego (chyba, że samemu się chce – jak ja;)
1.
Poczęstunek (jak już nadmieniałam przy La
Fotaine – restauracja punktuje u mnie jeżeli oferuje „poczekajkę” w
prezencie;)). Małe, miłe – w sam raz na zaostrzenie apetytu przed…zaostrzeniem
apetytu przystawką. Mus z wątróbek z odrobiną musu z pomarańczy – lekko gorzkawej,
doskonałej i mus na pomidorach z tapenadą z czarnych oliwek, do tego moja
ulubiona minibułeczka z oliwkami (pieczywo wg. deklaracji pieczone na miejscu –
jego wybór można zamówić w koszyczku – jestem chlebożercą i pieczywo tamtejsze
uwielbiam)
2.
Przystawka: nerka cielęca confit w rozmarynie na
kremie z karotek i anyżku. Hmmm – nie jadłam nigdy nerki, żadnej nerki – i pewnie
nigdy już żadnej nie zjem, ale nie dlatego, żeby z ta podaną w Zakładce było
coś nie tak – spróbowałam czegoś nowego, smak nie przypadł mi do gustu.
Towarzysz posiłku gustuje i deklarował, że jest wyśmienita. Krem z karotek
natomiast smakował mi bardzo.
3.
Dania główne: Sandacz – filet i zapiekany knedel
(ja) – ryba nie bagnista w smaku (nie jest to może jakieś precyzyjne określenie,
ale dla mnie wiele ryb pachnie….mułem i bagnem i nie lubię tego – sandacz z
bagnem nie miał nic wspólnego, a knedel pokochałam od pierwszego kęsa. H jadł medalion
z dorsza atlantyckiego, który oferowany był w menu dnia. Wzięty ostał ze względu
na szparagi – szparagi były (choć niewiele) więc i ukontentowanie z dania było;)
Próbowałam – smakowało.
4.
Na deser miejsca nie zostało w żołądku, za to zostało
miejsce na Gruszkowy „Le Trou Normand” – zazwyczaj zajadany przez nas po
przystawce, ale kto powiedział, że trzeba się trzymać starych przyzwyczajeń;)
Desery w Zakładce polecam jednak gorąco – jeżeli ktoś ma na nie miejsce po
spożyciu sycących dań głównych.
5.
Wino – zazwyczaj wybieramy wina domu – zawsze
czerwone, tylko objętość karafki się zmienia;) Ja preferuję Polskie ( a nawet
małopolskie – z należącej do ZaKładki winnicy Witanowice) H – francuskie (ach
ten patriotyzm lokalny;)
Zakładka Bistro Food&Wine, Kraków, Józefińska 2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz