sobota, 24 maja 2014

Upał w mieście więc my do Focha 42



Wczorajszy upał był doskonałą wymówką, dla wytłuczenia sobie, dlaczego znowu nic nie ugotowałam (jako, że lato się zbliża może okazać się moją najczęściej wybieraną wymówką, zaraz po: „nie zdążyłam zrobić zakupów, bo byłam zbyt zajęta pracą/nauką” i „z tego co jest w lodówce nie da się przygotować nic zdrowego dla dziecka”;), a że powinniśmy jednak coś z Potomkiem jeść, więc po przeczekaniu najwyższych temperatur w zaciemnionym salonie i z „Uniwersytecie Potwornym” na DVD, wypełzliśmy na poszukiwanie źródła pożywienia. Po najmniejszej linii oporu (czyli wzdłuż Błoń) dotarliśmy do Restauracji Focha 42. 

Focha 42, ogródek
Zimową porą dosyć często tam jadałam, ale później na coś tam się obraziłam i zaprzestałam. Tym razem przeważyło lenistwo i miejsce do zabawy dla Potomka. Byłam bliska rezygnacji już na wstępie, kiedy to po zapytaniu kelnera ustawionego przy czymś co dla mnie wyglądało jak stolik recepcyjny, czy znajdzie się stolik dla dwóch osób, usłyszałam, że sobie mam sama stolik znaleźć bo on jest teraz zajęty (nie wiem czym – stał tam po prostu, i wydawało mi się, że jeżeli stoi, to nie wypada mi na bezczelnego włazić na jego teren – widać wypada:) Stolik jeden się na szczęście znalazł (na duże szczęście, ponieważ ogródek z racji pogody wypełniony był do ostatniego krzesełka). Potem było już lepiej. Kelnerka co prawda nie na wszystkie pytania umiała odpowiedzieć, gdyż jak sama przyznała, był to jej pierwszy wieczór pracy w tym miejscu, ale wszystko potoczyło się sprawnie i przyjemnie. Dostaliśmy szybko swoją lemoniadę z sokiem marakujowym i Potomek pognał do zabawy, a ja zajęłam się moczeniem pieczywa (bardzo dobrego – wydaje mi się, że kiedyś dopytywałam i bagietki wypiekane są na miejscu) w oliwie (całkiem znośnej).
lemoniada z marakują

Focha42, miejsce zabaw dla dzieci

chleb z oliwą

 Zamówione dania także były satysfakcjonujące. Delikatnie tylko zawahałam się przy ocenie czy ilość gnocchi (nadziewanych kozim serem, z pesto i parmezanem) za tę cenę to nie przesada, ale w czasie konsumpcji doszłam do wniosku, że pierwsze wrażenie na temat nikłości porcji to wina ogromnego talerza, na którym było ono podane ;) Kluseczek było dziesięć (10) i nasyciły mnie odpowiednio. 
gnochci z serem ozim i pesto

Potomek dostał swoją pizzę Piranię (margarita w wersji dla dzieci) i bardzo pochwalił, jak również tiramisu na deser.
Pizza Pirania

Tiramisu, tuskawka i mięta

 Ogólnie wrażenie dobre i jako, że nie pamiętam dlaczego się na tę restauracje obraziłam, obrażona już nie jestem. Nie zostanę jednak entuzjastką ogródka  - w ogóle nie lubię jeść w ogródkach restauracyjnych, a ten wybitnie odpowiedni jest dla tych, którym nie przeszkadza, kiedy tłumy dzieci biegają krzycząc im nad uchem i potrącając od czasu do czasu ich krzesło. Sama byłam z dzieckiem więc irytowałam się średnio, zupy nie jadłam więc nic nie wylądowało mi na bluzce na skutek trącania oparcia, następnym razem jednak wybiorę siedzenie we wnętrzu – nie tak znowu gorącym (sprawdziłam w drodze do toalety;) i przestrzenie pustawym w słoneczny wieczór. 

Focha 42 Ristorante, al. Ferdynanda Focha 42

piątek, 23 maja 2014

A w czwartek na Placu na Stawach



Plac na Stawach – Targ: raj dla uzależnionych od zakupów spożywczych  - ze mną na czele:)
Plac na Stawach

Krótki poranny spacerek wystarczył, żeby obłowić się w przepyszne zdobycze. Wczoraj wyjątkowo bez warzyw, owoców i ziarenek ale za to:

Oliwki etc, Plac na Stawach
1. Odwiedziny na stoisku Oliwki etc. – na Placu na Stawach w czwartki i soboty i tylko to ratuje mnie od codziennego wydawania ostatnich pieniędzy na wszelakie dobrości, które oferują.

Oliwki etc, Plac na Stawach

Oliwki etc, Plac na Stawach

Oliwki etc. Plac na Stawach
      Dolmadesy mogłabym pochłaniać w każdych ilościach, fetę i mozarellę z pomidorami również, a tym razem nabyłam dodatkowo fasolę i anchois (z ciekawości toto ostatnie – nigdy nie próbowałam i z filmów tylko znam więc chciałam sobie namiastkę filmowego smaku do domu ściągnąć :)
Oliwki etc, dolmadesy, zakupy, mozarella

2. Obowiązkowy przystanek na Straganie Ekologicznym (mogłabym rzec, że dzień bez Straganu jest dniem straconym;), ale przecież jakoś przeżywam poniedziałki kiedy Stragan jest nieczynny;). 
Stragan ekologiczny, Plac na Stawach

Plac na Stawach, Stragan Ekologiczny

Poza tym co (prawie) zawsze, skusiłam się na sok z pokrzywy, wkoło którego dreptałam od jakiegoś czasu. 
Sok z brzozy z miętą, mleko sojowe, sok z pokrzywy

Na czwartek to tyle (pomińmy milczeniem wizytę w cukierni;) – ciasto to zasadniczo nie było ciasto bo marchewkowe było i sprzedawczyni gwarantowała, że bez grama cukru więc można ustalić, że to witaminy i minerały same i podciągnąć pod późniejszą wizytę w aptece;)

Z małoletnimi po mieście rajd



Zjechała do Krakowa przyjaciółka. Przyjaciółka z dzieckiem. Małym dzieckiem. Jako, że i ja zazwyczaj spaceruję po mieście w małoletnim towarzystwie, postanowiłyśmy w ramach przerw w spacerze odwiedzać miejsca, w których nie tylko nam ale i naszym nieletnim towarzyszom będzie wygodnie. 
Mamy Cafe Sławkowska, Kraków

Pierwszym przystankiem, po spacerze po Plantach, była Mamy Cafe (ul. Sławkowska 20). Jest to miejsce szczególnie przyjazne dla gości z małymi dziećmi. Jeżeli tylko kogoś nie zrazi dosyć mało urokliwa brama przez którą trzeba wejść na podwórzec na którym znajduje się kawiarnia, powinien być zadowolony z tego co napotka. Mimo, że podwórko mogłoby być w delikatnie lepszym stanie i przydałoby mu się delikatne odświeżenie, to jednak siedzi się przy stolikach pod parasolami bardzo miło. Absolutnie rewelacyjna jest za to trampolina – nie znam dziecka, które nie lubiłoby z niej korzystać.
Mamy Caf,e Sławkowska, Kraków

 Wnętrze także jest bardzo przyjemne i ma bardzo komfortową salę do zabaw dla najmłodszych. W menu także znaleźć można wiele pozycji dla dzieci. Dla wszystkich godne polecenia są tarty, ciasta, a moim osobistym faworytem są shake’i mleczne i owocowe smoothies.
Mamy Cafe, Milkshake, Smoothie

Posililiśmy się w tym miejscu i odpoczęliśmy odrobinę, zrobiliśmy kolejną rundę wokół Plant i następny przystanek zrobiliśmy w Coffee Street (Dolnych Młynów 3) – miejscu przeze mnie ostatnio bardzo lubianym ze względu na latte z mlekiem sojowym, w którym się zakochałam. 
Coffee Street, Dolnych Młynów, Krakow

Kawiarnia ta ma bardzo wygodny ogródek umieszczony na wewnętrznym podwórku. Jego wyjątkową zaletą okazało się to, że jest wysypane kamyczkami, które dostarczyły zajęcia naszym Pociechom. Kawiarnia nie jest dedykowana specyficznie dla rodziców z dziećmi, natomiast dzieci spotykają się tu z wyjątkowo przyjaznym przyjęciem, mogą skorzystać z kredek i kolorowanek oraz uzależnić się od słodkiej niespodzianki w postaci żelków.
Coffee Street podwórko

Coffee Street podwórko

Coffee Street brama

Ostatnim dłuższym przystanie przed powrotem do domu był ogródek Eszewerii (Jozefa 18) – lokal ten na pewno nie jest przeznaczony z założenia dla dzieci, wybrałyśmy go jednak, pouczone doświadczeniem z poprzedniego miejsca, ze względu na kamyczki, którymi wysypany jest ogródek:)
Eszeweria ogródek

Eszeweria ogródek

Eszeeria ogródek

W ciepły wieczór wyśmienita okazała się też lemoniada – odpowiednio zimna, odpowiednio niezbyt słodka i pełna owoców.
Jak wynika z powyższego, żeby oddać się  „coffingowi” nie trzeba pozostawiać Potomstwa w domu. Kraków dysponuje wieloma dzieciom przyjaznymi miejscami – nawet jeżeli z pozoru dla dzieci przeznaczone one nie są.
Na sam koniec – głodna ja i miłość mojego życia, czyli FRYTKI!!! Te belgijskie są wyjątkowo dobre
Frytki belgijskie Wawrzyńca

frytki belgijskie, Wawrzyńca

Frytki Belgijskie, Warzyńca 16