Weekendy spędzane w szkole nie wpływają dobrze na moje
nawyki żywieniowe. Rano zbyt późno przypominam sobie, że nie powinnam dłużej
spać i pędzę na złamanie karku przez pół miasta. Jeszcze przed zajęciami
dopadam automatu z kawą, potem zjadam sałatkę ze zbyt dużą ilością majonezu
(ale jaka jest przez to doooooooobra;), popijam następnymi hektolitrami kawy
instant z mlekiem instant i cukrem…..Kiepsko, zważywszy na to, że studiuję podyplomowo dietetykę;-). Dzisiaj nie było inaczej, ale zajęcia były krótsze, więc postanowiłam się zrehabilitować i pójść na Festiwal placów targowych Krakowa,
zakupić coś zdrowego. Pokręciłam się trochę po Nowym Kleparzu gdzie festiwal się
odbywał, ale patriotyzm lokalny zawiódł mnie bardzo szybko na stoisko Straganu
Ekologicznego, który reprezentował nasz lokalny - salwatorski Plac na Stawach.
I poczęstunek
Zdrowo, syto i pożytecznie. Potem mogłam spokojnie po
ciężkich zakupowych trudach udać się na zasłużoną kolację do mojego ulubionego
Bunkra.
Kiedy nie wiem co chce zjeść, lub gdzie chcę zjeść –
niezależnie od pory dnia i okazji – nogi nieodmiennie prowadzą mnie
właśnie tam. Do Bunkra od dawna chodziłam spotykać się ze znajomymi i na piwo/wino, a od
kiedy serwują więcej niż tylko desery i przekąski do piwa, bardzo chętnie
zamawiam burgera halloumi. Dzisiaj też postąpiłam nie inaczej. Szkoda tylko,
że zamiast pieczonych ziemniaczków jak kiedyś, dodają do nich po prostu frytki
(uwielbiam frytki, ale pieczone ziemniaczki smakowały mi bardziej. Frytki są
przygotowywane z mrożonek – ziemniaczki…nie mam pewności czy były ze świeżych
ziemniaków, ale smakowały jak…ziemniaki, nie jak wyrób ziemniakopodobny ).
Reszta jak zwykle wyśmienita. W tym zestawie smakuje mi nawet sałatka colesław - chociaż normalnie w niej nie gustuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz