Niedziela, upał, głodny Potomek a w aplikacji pogodowej możliwość burzy - wpadliśmy na pomysł przejść przez możliwie najbardziej cieniste okolice Błoń i zjeść obiad w Trattori Pergamin.
Dawno tam nie jadłam, podobno coś się zmieniło (właściciel? szef kuchni?) - warto sprawdzić, jak to wpłynęło na jakość posiłków - nigdy co prawda na nie nie narzekałam zbytnio, ale entuzjazmem także nie pałałam.
Poprosiliśmy o usadzenie nas jak najbliżej piaskowego podwórka w celu rozrywki dla Potomka pod czujnym okiem matki. Bardzo to pożyteczne, gdy restauracja posiada "wybieg" dla nieletnich - nie nudzą się w środku gdy czas oczekiwania na posiłek się przedłuża (lub gdy w ogóle trzeb czekać - cierpliwość nie jest mocną stroną Potomka) i mogą nawiązywać relacje międzyludzkie, a rodzic (ja:) może się relaksować.
Potomek tym razem znudził się szybko i postanowił dotrzymywać mi towarzystwa (podejrzewam udział w tym telewizora w sali jadalnej - rozczarował się jednak nieco ponieważ w telewizji serwowano rozgrywki w piłce plażowej:)
Napoje: Zakochana jestem w zimnym Aperol Spritz-u więc sobie zaserwowałam (pyyyyszny) a i lemoniada niczego sobie (jedyne co może zdać się odrobinę szokujące to cena za dzbanek lemoniady - 39 zł, złagodzenie jednak szoku zamówieniem tejże samej lemoniady w mniejszej ilości jest odrobinę pomocne).
Potomek klienta trudnego i wybrednego nie stanowi - pizza zazwyczaj go zadowala, a ostatnio jeżeli jest z salami i jest ostra to pełnia szczęścia jest szybko osiągnięta. Pizza z salami serwowana w Pergaminie jest ostra więc Potomek pretensji nie zgłaszał. Spróbowałam - smakowało, mimo że wyglądało tłusto a ser ciągnął się niemożebnie.
Ja zamówiłam tagliatelle ze świeżym łososiem i szpinakiem. Hmmmm - powiem tak: podobało mi się to, że makaron nie tonął w sosie, ale danie byłoby smaczniejsze, gdyby makaron po ugotowaniu był porządniej odcedzony. Po nałożeniu na talerz woda, która pozostała w makaronie rozrzedziła sos i danie smakowało odrobinę mdło (powiedziałabym: wodniście). Wszystko było w miarę smaczne - ale mogło być smaczniejsze - zapewne byłoby odrobinę bardziej słone (niedosolenie to coś z czym spotykam się rzadko, gdyż sama soli nie używam, więc normalnie doprawione jedzenie bywa dla mnie przeważnie zbyt słone - w tym przypadku - o dziwo!- było odwrotnie). Łosoś pokrojony był w drobne ostki i ginął w makaronie. Jak jednak napisałam - danie nie było nie dobre - po prostu oceniam, że ma większy potencjał:)
Przy deserach nie poszaleliśmy - Potomek po prostu zamówił lody: gałkach....do wafelka:), a ja zamówiłam nugat lodowy z sosem karmelowym....mmmmm...delicje. Szok cukrowy gwarantowany, ale czy nie o to czasem chodzi:))
W Trattori Pergamin czas spędziliśmy miło, do czego wydatnie przyczyniła się sprawna i uczynna obsługa oraz miłe wnętrze. Wrażenie po posiłku pozostało jednak identyczne jak przy poprzednich wizytach: poprawnie jednak bez fajerwerków. Myślę jednak, że chociażby ze względu na lokalizację odwiedzimy to miejsce jeszcze nie raz.
Trattoria Pergamin, Chodowieckiego 1 (Błonia-Cichy Kącik), Kraków
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz