Są miejsca, które uwielbiam odwiedzać o pewnych porach i nie
przyszłoby mi do głowy odwiedzać ich o innych (a jeżeli mi przyszło, to potem
żałowałam). Tak mam z Charlotte. Uwielbiam tam jeść wczesne śniadania. W
okolicach rynku niewiele jest miejsc, gdzie zjeść można śniadanie, jeżeli pracę
rozpoczyna się przed 8.00, a w Charlotte
przy stoliku nad kawą i rogalikiem (bądź inną propozycją z rozległego menu
śniadaniowego) można już od 7.00.
Spokojnie tam wtedy, nie ludnie, można
przeczytać poranna prasę i spokojnie rozejrzeć się po przestrzennym jasnym
wnętrzu lub wyjrzeć na zewnątrz na budzący się do życia Plac Szczepański.
Pieczywo serwowane w zestawach śniadaniowych (można je
zakupić także w wersji „do domu”) jest pyszne a croissanty sprzedawane w
Charlotte są najlepsze w Krakowie (moim zdaniem). I czekolada – czekolada do
smarowania śniadaniowego pieczywa….mmmm…poezja.
Później robi się zbyt ciasno, z rzadka można znaleźć od razu
wolny stolik i obsługa czasami nie wyrabia z zamówieniami, na które trzeba
czeeeekać i czeeeekać. Wiem, że to miejsce popularne i wielu osobom takie
drobiazgi nie przeszkadzają, ja jednak posiedzieć przy kawie w późniejszych
godzinach wolę w pobliskiej Bunkier Cafe– jednak Charlotte w wersji wczesno-śniadaniowej to coś, co stanowczo polecam każdemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz